Robisz łyk kawy, rzucasz kontrolne spojrzenie na dzieci, które się spokojnie bawią, zerkasz na zegarek. 8:10. Zwykle Jaś już przed ósmą jest w przedszkolu, więc pozwalasz sobie na uzasadnioną nadzieję, że tym razem nie przyjdzie…

Nie, nie życzysz mu choroby! Życzysz mu dalekiej wycieczki z rodzicami do dalekiego wesołego miasteczka i mnóstwa przyjemności… w oddaleniu.

Pociągasz drugi łyk kawy, gdy drzwi otwierają się z impetem. Wpada Jaś. Próbujesz go przywitać – wiesz już, że on sam nie wyjdzie z taką inicjatywą, a za osobą, która go przyprowadziła pozostało tylko echo trzaśnięcia drzwiami. Jaś jest w dobrym nastroju. Od razu przypada do Filipa, który dotąd anemicznie bawił się klockami w kąciku. Filip wyraźnie rozwesela się na widok Jasia, a ten ostatni pokazuje mu nowy samochodzik. Filip jest spokojnym dzieckiem, jednak samochodzik ma swój urok. Wyciąga paluszek w stronę cudu z plastiku i… byłaś w biegu, gdy Filip padł ofiarą jako pierwszy na dzisiejszej, nigdy nie zamkniętej, jasiowej liście poszkodowanych. Nim dotarłaś w kilku krokach do chłopców, Filip miał łzy w oczach, a Jaś brał drugi zamach…

Krótka analiza przypadku, czyli co wiemy i czego możemy się domyślać:
Jaś to zapewne bardzo żywe dziecko. Wskazuje na to sposób pożegnania z rodzicem – właściwie dezercja tego ostatniego, jak również nerwowe napięcie wychowawcy oczekującego przyjścia dziecka oraz zachowanie tegoż po wejściu do sali. Najpewniej reakcje Jasia są szybsze od jego myśli, jego ręce i nogi pędzą jak konie po torze wyścigowym i zarówno jemu, jak i dorosłym w jego środowisku, trudno je przekonać, żeby zaczekały na myśli. W tym wieku myśli i tak doganiają dziecko zwykle po zdarzeniu, a dziecięcy egocentryzm kierującymi tymi myślami tłumaczy czyny, nawet jeśli trzylatek wie, że uderzenie kolegi jest złe. Czyli z punktu widzenia Jasia uderzenie Filipa było dobre: obronił się przed kradzieżą, a jego ręka wie chyba najlepiej jak reagować w podobnych sytuacjach, więc można jej ufać. Filip i Jaś prawdopodobnie są przyjaciółmi i często bawią się zgodnie – wskazuje na to reakcja Filipa, gdy spostrzega Jasia.

Co zrobisz? Oto, co ja zrobiłam i żałowałam: … podbiegam do Jasia, przytrzymuję mu ramię, czuję się bohatersko: ocaliłam Filipa! Zwracam się w stronę Jasia: Nie wolno bić! Mówię to dobitnie, krótko. Ramię Jasia wiotczeje, znów zbliża się do Filipa, uspokojona własną skutecznością pozostawiam ich samych. Kątem oka dostrzegam, jak Filip znów wyciąga rękę w kierunku zabawki, a Jaś znów unosi ramię…ta historia nigdy się nie kończy.

Może u da Ci się wymienić moje błędy nim przejdziemy do dalszej części rozdziału?
Moje błędy: …………………………………………………
Wrócimy do przykładu pod koniec rozdziału, mądrzejsze o moje doświadczenie, bogatsze o odrobinę empatii oraz zaopatrzone w wiedzę.

 

Gdy dziecko bije inne dzieci

Domyślam się, że skoro czytasz ten rozdział, masz za sobą okres adaptacji dzieci do przedszkola. Rzadko bowiem zdarza się, żeby dzieci czuły się na początku tak pewnie, by pozwolić sobie na swobodne próby wyrażania siebie – a tym jest najczęściej u trzylatków bicie innych. Nie zawsze bowiem bicie związane jest ze złością i ten rozdział traktuje właśnie o biciu oderwanym od furii (jeśli chcesz dowiedzieć się czegoś na temat bicia w złości – przejdź do rozdziału o trzylatku, który się złości). W tym wieku mowa nie jest jeszcze wiodącym sposobem komunikacji u dzieci – mówią one na tyle słabo, że nie mogą wyartykułować werbalnie prośby, potrzeby czy uczucia. Czasem mówią niezrozumiale dla innych; czasem nie potrafią w ogóle nazwać tego, o co im chodzi, a niezrozumienie ze strony otoczenia budzi szaloną frustrację.

Bywa, że paradoksalnie rękoczynem próbują nawiązać kontakt z kolegą, który wzbudza ich sympatię lub używają pięści jako argumentu. Wszystko to jest niejako „zamiast słów”, gdyż trzylatki jeszcze nie mają opanowanych zasad towarzyskiego savoir vivre, zaś potrzeby towarzyskie mają ludzkie, jako istoty bardzo społeczne. Dlatego właśnie większość problemów z agresją w grupie, przy prędkim zastosowaniu odpowiednich oddziaływań wychowawczych mija po opanowaniu przez dzieci mowy oraz jej rozumienia w stopniu umożliwiającym wzajemne porozumiewanie się w istotnych kwestiach.
Lecz nim to nastąpi…

Frustracja, czyli „nie mam pojęcia co ono mówi”.

Jeśli kiedykolwiek zdarzyło Ci się „zaciąć” w mowie lub zapomnieć jakiegoś słowa, które utknęło na tzw. „końcu języka” zrozumiesz jakie to denerwujące. Czy inni nie mogą domyślić się o co chodzi? To takie oczywiste, co chcesz powiedzieć! Narasta w Tobie zniecierpliwienie. Już nie chcesz szukać tego słowa, już nie pamiętasz, co chciałaś powiedzieć. Jesteś zła – i bęc! Ktoś obrywa. To logiczne – powinien Cię zrozumieć.

Zazdrość i chęć posiadania, czyli „wciąż zabiera innym zabawki”.

Być może doświadczyłaś kiedyś gorącego pragnienia posiadania czegoś – pięknej skórzanej torebki lub lśniących wysokich szpilek. Skoro tak, na pewno zrozumiesz to uczucie, gdy czegoś usilnie pożądasz, a ma to ktoś inny. Paskudne uczucie! Czy najprostsze rozwiązania nie są najlepsze – zabrać pożądaną rzecz tej osobie? Klepnięcie otwartą dłonią w twarz powinno tę osobę nauczyć, żeby w przyszłości nie wchodziła w posiadanie tak cennych przedmiotów. Oczywiście nie zapominasz o zabraniu szpilek, dopiero wtedy odwracasz się na pięcie i odchodzisz.

Brak argumentów, czyli „tak szybko się złości i przechodzi do bicia”.

Wyobraź sobie, że tłumaczysz komuś coś oczywistego. To taki banał, że zupa mleczna smakuje najlepiej z pomidorem oraz kawałkami szynki z kanapki sąsiada. Tak lubisz najbardziej. Niestety, okazuje się, że Twój rozmówca nie wykazuje najmniejszych oznak rozsądku – wciąż wyciąga z Twojej zupy pomidora i wyławia szynkę. Próbujesz ratować sytuację, wkładasz pomidora i szynkę z powrotem do zupy, ale spotykasz się z brakiem zrozumienia. Zwyczajnie bronisz się celnym ciosem w głowę rozmówcy.

Na migi, czyli „bije bez powodu”.

Budzisz się rano i stwierdzasz, że zupełnie straciłaś głos. Jeśli pracujesz
z dziećmi od kilku lat to wiesz, że to zupełnie prawdopodobne. „Tłumaczysz” mężowi, że chcesz napić się herbaty z miodem i cytryną. On oczywiście nie rozumie, a nawet gdyby rozumiał, to i tak wiesz, że on nie może mieć zielonego pojęcia gdzie macie miód. Nie tracisz nadziei i z poświęceniem
na migi próbujesz wyrazić prosty komunikat: herbata z miodem, miód
w górnej szafce. Dostajesz szczoteczkę do zębów. Najłatwiej jest rzucić szczoteczką do zębów w męża – na pewno zrozumie, że nie o to Ci chodziło.

Nadmiar wrażeń, czyli „bije inne dzieci i śmieje się z tego”.

Pewnie czasem bywasz podekscytowana – może wypiłaś o jedna kawę za dużo, a może przyjechałaś do pracy nowym samochodem i czujesz się panią świata. Czujesz rosnące podniecenie, chodzisz tańczącym krokiem, rozmawiasz głośno, śmiejesz się. Masz ochotę przytulać wszystkie dzieci (tak, nawet TO dziecko, o którym w tej chwili pomyślałaś z niechęcią). Czujesz, że zaczyna Ci wirować w głowie, biegasz po sali, przewracasz zabawki w uniesieniu, kogoś ugryzłaś, kogoś popchnęłaś…ale kto by się tym przejmował – tak dobrze się czujesz!

Kto się lubi ten się czubi, czyli „bije te dzieci, z którymi chętnie się bawi”.

Czy masz może przyjaciółkę? Pewnie uwielbiasz spędzać z nią godziny na rozmowie albo zakupach. Rozumienie się bez słów – ale i tak ich nie szczędzicie. Spróbuj sobie wyobrazić, że Twoja przyjaciółka, o której wiesz, że tak wspaniale możecie spędzać czas, która jest tak rozumiejąca – nie zwraca na Ciebie uwagi, a Ty nie potrafisz jej nic powiedzieć. Machasz jej przed nosem nowym katalogiem z wiosenną kolekcją ubrań – nic. Podchodzisz to z jednej, to z drugiej strony, zaglądasz w oczy – nic. Wreszcie nie wytrzymujesz – łapiesz ją i ściskasz z całej siły. Ona Cię odpycha. Ty też ją odpychasz – może w taki sposób ona chce się bawić? Jednak ona zaczyna płakać…coś poszło nie tak, a Ty nie wiesz co i dlaczego.

SZKOLENIE: Sposób na przedszkolaka czyli jak radzić sobie z zachowaniem dzieci w wieku 3-6 lat

 

***

Teraz wróćmy do sytuacji z początku rozdziału. Jaki był motyw Jasia?
Według mnie, gdyby Jaś był starszy mógłby powiedzieć: „Hej, Filip, popatrz! Mam nowy samochód! Ale szałowy! Zaraz, zaraz, nie dotykaj go, jest mój! Chcę ci go najpierw pokazać, nie wyciągaj łap po wszystko od razu!”.
Jednak Jaś ma tylko trzy lata, jego odruch obrony i ataku jest nader rozwinięty, a Filip nie wpadł na pomysł, żeby zasygnalizować, że chciałby obejrzeć pojazd Jasia. Problemy z komunikacją zdarzają się w każdym wieku. Im wcześniej zaczniemy uczyć dzieci prawidłowej komunikacji oraz rozwiązywania problemów, tym słodsze będzie życie na tym świecie.
Pamiętasz, że popełniłam kilka błędów w omawianej sytuacji. Oto niektóre z nich: atak na Jasia, stronniczość w ocenie, pozostawienie dzieci w pustce i konsternacji bez rozwiązania, zablokowanie uczuć dzieci zamiast ich wyrażenia.

To takie oczywiste, co chcesz powiedzieć! Narasta w Tobie zniecierpliwienie. Już nie chcesz szukać tego słowa, już nie pamiętasz, co chciałaś powiedzieć. Jesteś zła – i bęc! Ktoś obrywa. To logiczne – powinien Cię zrozumieć.
Właśnie powiedziałam dzieciom to, co prawdopodobnie czują w tej sytuacji, zatem osłabiłam napięcie. Udało mi się nie wzbudzać poczucia winy w Jasiu, więc nie zablokowałam sobie drogi do jego umysłu. Dzieci są rozdzielone, więc są bezpieczne i mogą spróbować rozwiązać problem. Zaznaczam, że nie była to walka, nie doszły do głosu jeszcze pierwotne instynkty i skrajne emocje.

Mogę zapytać:
„Co mogą zrobić chłopcy?” / „Co możecie zrobić?”
Jeśli nie mają pomysłów, mogę powiedzieć:
„Mogą bawić się razem zgodnie albo każdy z nich usiądzie w innym miejscu sali, żeby nikomu nie stała się krzywda” / „Mogą bawić się klockami, podczas gdy ja, popilnuję samochodu Jasia”.
Prawdziwym rozwiązaniem sytuacji jest nie tylko powstrzymanie odruchu bicia u Jasia w danej chwili, lecz pokazanie mu innej drogi. Jeśli chcemy palnąć pogadankę na temat bicia, powinniśmy być sprawiedliwi do końca: czy Filip nie powinien zapytać, czy może pobawić się zabawką Jasia? Jednak nasze moralne przemowy, pełne tak mądrych przecież nakazów i zakazów porządkujących życie społeczne przedszkolaków, nie dotrą nawet z połową swej mocy do dziecięcych móżdżków. Najchętniej bowiem robimy to, co sami wymyślimy. Bardziej entuzjastycznie podejdziemy do wybranej przez nas, nawet podanej z kilku gotowych, dróg, niż do tej nakreślonej przez jakąś wszechstanowiącą instytucję. U trzylatka własna wolna wola działa tak samo, jak u dorosłego: zmuś mnie, a znienawidzę to, do czego mnie zmuszasz i samego ciebie!
Co jednak z odruchem bicia u Jasia? Czy Jaś nie poniesie konsekwencji swojego złego zachowania? W tym rozdziale nie – nie odseparuję chłopców od siebie, o ile zaczną się bawić zgodnie razem lub osobno. Do problemu Jasia podejdę z wielu stron i podejmę oddziaływania na wielu płaszczyznach, gdyż Jaś utrwalił już odruch bicia i chcę nie tylko nie dopuścić do jego rozwoju (sytuacja powyżej), ale też go zniwelować.

MOJE PROPOZYCJE:


1. Reaguję szybko za każdym razem, gdy Jaś uderzy lub chce uderzyć inne dziecko, w prostych
słowach mówiąc to, co
Jaś chce wyrazić biciem i podając mu alternatywny sposób pozbawiony agresji.
2. Podczas posiłków, spacerów itp. stwarzam Jasiowi takie warunki, w których on sam nie będzie czuł się atakowany, zaś inne dzieci będą bezpieczne (stawiam go z dziećmi, o których wiem, że nie będą wchodziły z nim w konflikt, sadzam w bezpiecznym oddaleniu od dzieci).
3. W czasie zabaw swobodnych często stwarzam Jasiowi warunki treningu społecznego, zachęcając do zabawy w parze z konkretnym dzieckiem, kontrolując przebieg zabawy.
4. Podczas zajęć kierowanych poruszam często temat relacji współpracy i uczę dzieci podstawowych jej zasad np. Jak zrobić babkę z piasku? Co jest potrzebne? Jak można to zrobić razem? Analizuję podział ról i kolejność wykonywania zadań.
5. Czytam dzieciom książeczki na temat koleżeństwa i przyjaźni.


PRZYKŁADY ĆWICZEŃ

1. TEATRZYK
Nauczyciel korzysta z pacynek lub maskotek, za pomocą których odtwarza realne sytuacje z życia grupy.
Przykład:
Nauczyciel mówi: Króliczek przyniósł do przedszkola nowy samochodzik.
Miś bardzo chciał się nim pobawić. Wyciągnął łapkę żeby go dotknąć,
gdy nagle…ał! Króliczek uderzył misia… Co się stało? Dlaczego? Co zrobić?

2. PLAKAT DOBRYCH ROZWIĄZAŃ
Nauczyciel rozwiązuje problem razem z dziećmi. Na dużym arkuszu papieru pisze: wspólna zabawa. Tłumaczy dzieciom, że miło jest się wspólnie bawić, ale czasem to jest bardzo denerwujące, bo zabawkami w przedszkolu należy się dzielić. Co możemy zrobić, gdy ktoś nam chce zabrać zabawkę? Co zrobić gdy my chcemy bawić się wymarzoną zabawką, która jest teraz w użyciu?
Zapisuje wszystkie propozycje dodając do nich symboliczne obrazki, a potem wspólnie omawiają, które z nich mogą zostać zastosowane. Ważne jest żeby pozwolić dzieciom na wyrażenie ich pomysłów, nawet najbardziej niedorzecznych. Podczas omawiania tłumaczymy dzieciom, dlaczego niektórych rozwiązań nie możemy zastosować.

3. TANIEC DOBRYCH PRZYJACIÓŁ
Nauczyciel zaprasza dzieci do koła, a następnie informuje wszystkich uczestników, że teraz będą tańczyć taniec przyjaciół. W zabawie chodzi o ćwiczenie kontaktu społecznego, również fizycznego, w delikatny sposób w stosunku do drugiej osoby. Najpierw tańczymy go wspólnie w kole, potem można połączyć się w pary. Zaczynamy w rytm muzyki kołysać się, nauczyciel co chwilę wyłącza muzykę, w przerwie padają kolejne wyzwania:

witamy się z przyjacielem po lewej i prawej stronie poprzez podanie ręki,

przybijamy piątkę z osobą po lewej, a następnie po prawej stronie,
machamy do osoby stojącej po lewej i po prawej stronie,
uśmiechamy się do osoby …
kłaniamy się …
przytulamy się pleckami
łapiemy się delikatnie za małe paluszki u rąk.

4. OBRAŻONY ZAJĄCZEK
Nauczyciel zaprasza dzieci, aby dobrały się w pary i usiadły na dywanie w dowolnych miejscach sali. Każda para siada naprzeciw siebie, a następnie jedno dziecko zwija się w ciasny kłębuszek i udaje obrażonego i wściekłego zajączka. Zadanie drugiego przedszkolaka polega udzieleniu pomocy obrażonemu zajączkowi, aby mógł się otworzyć, ale nie można tego robić siłą. Przedszkolak może rozmawiać z zajączkiem, głaskać go oraz przekonywać. Po pewnym czasie można zmienić role. Zaproponowane ćwiczenie uczy nawiązania nieagresywnego kontaktu i spokojnej rozmowy w sytuacji zdenerwowania. Pozwala na wyobrażenie sobie tego, co czuje ktoś, kto jest w danym momencie zły i wściekły i jak można mu wtedy pomóc.

5. WULKAN
Nauczyciel zaprasza dzieci, aby usiadły na dywanie tworząc foremne koło, a następnie zamienia wszystkie dzieci w małe wulkany, które za chwilę eksplodują gorącą lawą. Przedszkolaki rozpoczynają zabawę od delikatnego uderzania palcami o podłogę (najpierw powoli i delikatnie, potem coraz głośniej i szybciej). W następnej kolejności te delikatne uderzenia paluszkami zamieniają się w uderzenia wykonywane całymi dłońmi, a następnie kolejno w klaskanie, tupanie nogami. Należy pamiętać o tym, aby ćwiczenia wykonywane były w coraz to szybszym tempie. Dodatkowo możemy poprosić dzieci, aby uderzeniom towarzyszyły także odgłosy (najpierw ciche szumienie, głośniejsze burczenie, aż po dźwięki coraz głośniejsze, a nawet krzyki i wrzaski. Gdy wulkan eksploduje przedszkolaki wyskakują wysoko w górę, wyciągając ręce ponad głowę (wybuch lawy). Po silnej erupcji następuje stopniowe wyciszenie (lawa spływa w dół), w związku z czym dzieci stopniowo opuszczają ręce, przykucają i kładą się na podłodze. Zaproponowane ćwiczenie pomaga przezwyciężyć napięcie i pozwala na „wyładowanie” się.

TEKST POCHODZI Z KSIĄŻKI:
M. Makowska: Sposób na przedszkolaka czyli jak radzić sobie z zachowaniem dzieci w wieku 3-6 lat

Sposób na przedszkolaka czyli jak radzić sobie z zachowaniem dzieci w wieku od 3 do 6 lat

 

Udostępnij

You Might Also Like